Jak zaplanować podróż w nieznane?
Byliśmy już na tylu wyprawach, że czas chyba podzielić się z Wami zdobytymi doświadczeniami. Pierwsze zadawane zazwyczaj pytanie brzmi – jak to zrobić? Cóż, po pierwsze – trzeba mieć plan. Po drugie – trzeba mieć czas (na jego realizację).
Te dwa elementy: plan i czas – trzeba ze sobą zgrać. I na tym właśnie polega największy problem. Miejsc wartych obejrzenia są dziesiątki, doba ma tylko 24 godziny, a i portfel większości z nas nie jest bez dna. Wiele osób narzeka, że moje plany są zbyt napięte, że za mało w nich miejsca na odpoczynek, kiedy jednak pytam, z którego punktu zwiedzania w takim razie chcą zrezygnować – zapada cisza.Środek transportu
Wiele miejsc wartych obejrzenia (albo wręcz kluczowych dla danego planu) nie jest po prostu dostępna dla innych niż samochód środków komunikacji (albo też z innych powodów nie można lub nie warto dostać się tam inaczej niż samochodem). Na przykład, podczas wyprawy w Himalaje w 2014 roku miejscem docelowym było miasto Leh. Można się tam dostać np. samolotem (ale wtedy różnicę wysokości około 3 tys. metrów pokonujemy w czasie kilku godzin. W tej sytuacji choroba wysokościowa jest prawie pewna). Niektórzy wybierają też samochód i trasę krótszą – z Delhi przez Manali i Sarchu. Ale – Sarchu leży na wysokości 4200 m n.p.m. i wybierając tę trasę jesteśmy tam w trzecim (lub czwartym) dniu podróży. A zasady aklimatyzacji mówią – nie więcej niż 500 metrów różnicy wysokości dziennie :-).Wyprawa w Himalaje w roku 2014.
W tej sytuacji wybieram trasę dłuższą – przez Srinagar i Kargil. W związku z tym jechaliśmy do Leh osiem (z postojami dziesięć) dni. Efekt – byliśmy dobrze przygotowani, spaliśmy nad Pangong-Tso na wysokości 4300, w Sarchu na 4200 i nikt nie miał ostrych objawów choroby wysokościowej. Owszem czuliśmy mrowienie w palcach, zmęczenie, potrzebę częstszego oddychania, ale nikt nie był wyłączony z działalności.Matematyka podróży
Inny przykład – jedziemy do Maroka i chcemy spędzić noc na pustyni. Popatrzmy na mapę:Wyprawa do Maroka w roku 2013.
EasyJet ma tanie loty do Marrakeszu, a nocleg na pustyni najlepiej zorganizować w miejscowości Merzouga. Odległość między tymi miastami to mniej więcej 750 km. W dwie strony to daje 1500 km. Jeśli na wyprawę możemy przeznaczyć 10 dni, to musimy dziennie przejeżdżać 150 km. Inaczej się nie da :-). Tak więc liczba przejechanych dziennie kilometrów i liczba całodobowych postojów (dni bez jazdy) wynika wprost z liczby dni, które możemy na wyprawę poświęcić oraz z założonego celu wyprawy. Jeśli chodzi o liczbę dni – to ja oczywiście pojechałbym na jak najdłużej, ale niestety, większość z nas pracuje. W tym miejscu trzeba wspomnieć o czymś naprawdę ważnym. W Europie przyzwyczajeni jesteśmy do podawania odległości między dwoma miejscami w kilometrach. W Afryce i Indiach, lokalni przewodnicy często posługują się inną miarą – godzinami. W zależności od tego, czy dwa miasta łączy droga szybkiego ruchu, czy wiejska dróżka, w godzinę możemy przejechać 30 lub 120 kilometrów. Poza tym, po drodze chciałoby się zwiedzać, zrobić zdjęcia, zjeść coś, i jeszcze dojechać do celu przez zmrokiem (który na równiku zapada zawsze około godziny 18, i niewiele później w rejonach zwrotnikowych). A najlepsze zdjęcia robi się zwykle, zanim niebo zacznie robić się szare. Z tego wniosek, że może się zdarzyć, że nasze dzienne maksimum będzie wynosiło zaledwie 90 kilometrów. Podczas planowania wyprawy możemy co prawda szukać na ten temat informacji w Internecie. Pomóc może Google Earth i strony takie jak nasza (zawsze możesz zadać nam pytanie) ale tak naprawdę, tu potrzebny jest dobry informator, znający realia tam – na miejscu realizacji wyprawy. O tym, jak go znaleźć, przeczytasz w następnym odcinku.Martyna Nawrocka, Koszalin, listopad 2019